Snippet

Disco Polo

Tomek i Rudy - chłopaki z prowincji napędzani pasją i marzeniami żegnają szarą rzeczywistość i ruszają na podbój discopolowych list przebojów. Karierę zaczynają od koncertów w remizach i wiejskich dyskotekach, by w końcu jako grupa LASER brawurowo wedrzeć się na muzyczne salony, czyli do wytwórni Alfa, w której króluje jedyny prawdziwy Polak - Daniel Polak. Tam Tomek zakochuje się w pięknej i ekscentrycznej diwie Gensoninie, zdobywa kasę i sławę, a wszystkie dziewczyny tańczą już tylko dla niego. Lecz sukces ma swoją cenę - dolary pozornie dają wolność i swobodę, a z amerykańskiego snu można się szybko i brutalnie przebudzić.

gatunek: Komedia, Muzyczny
reżyser: Maciej Bochniak
scenariusz: Maciej Bochniak, Mateusz Kościukiewicz
czas: 1 godz. 47 min.
muzyka: Paweł Lucewicz, Michał Nosowicz
zdjęcia: Tomasz Naumiuk
rok produkcji: 2015
budżet:
ocena: 7,5/10








 
W rytm muzyki



"Disco Polo" Macieja Bochniaka jest jednym z tych filmów, których istnienie było jednym wielkim znakiem zapytania. Po pierwsze kto by robił film o Disco polo – muzyce, której właściwie nie da się słuchać, a po drugie kto w ogóle wpadł na pomysł zrobienia takiego filmu? Ten dość niepewny i ekstrawagancki projekt mógł być z góry spisany na klęskę. Nawet ja podchodziłem do tej produkcji z dużym dystansem, ponieważ przez pryzmat nielubianego przeze mnie gatunku muzyki, oczekiwałem filmowej klapy. Po obejrzeniu produkcji  każde z moich wcześniejszych wątpliwości okazało się być mylne. Zatem co takiego można powiedzieć o obrazie?

Fabuła produkcji jest bardzo podobna do wielu projektów podobnego pokroju. Jest chłopak z marzeniami, który ponad wszystko śni o byciu piosenkarzem. Liczne próby i starania muzyka w końcu dają zamierzony efekt i nagle staje się sławny. Po zawrotnej karierze przychodzi czas na załamanie i zepsucie moralne by w finale rozsądek zwyciężył i wszystko skończyło się
"happy end'em". Choć historia nie prezentuje się w zbyt oryginalny sposób trzeba jej przyznać, że nie daje po sobie poznać swojej prostoty. Jest bardzo ciekawa, wartka i zwariowana. Balansując na granicy absurdu lub rzeczywistości dostarcza nam wielu ciekawych wrażeń. Cały film jest zrobiony w bardzo abstrakcyjnym, ironicznym i absurdalnym stylu. Oprócz tego jest bardzo kolorowy, żywy i malowniczy. Jeszcze do tego muzyka disco polo i mamy istny "mirsz marsz". Gdyby nie umiejętne rozplanowanie i obmyślenie całej opowieści przez Bochniaka otrzymalibyśmy piękny kicz. Zamiast niego dostajemy niesamowity i dotychczas niespotykany w polskim kinie efekt pomysłowości twórców. Brawa dla reżysera, że miał odwagę pojawić się w kinach z konkretną, całkiem nową i odważną produkcją.

Twórcom udało się zgromadzić bardzo pokaźną i gwiazdorską obsadę dzięki, której film jeszcze bardziej zyskał. Pierwszoplanowi Ogrodnik i Głowacki po raz kolejny pokazują swój talent aktorski w rewelacyjny sposób. Tomasz Kot wypada równie świetnie jako ekstrawagancki właściciel wytwórni muzycznej. Joanna Kulig i Aleksandra Hamałko także bardzo dobrze radzą sobie ze swoimi postaciami. Oprócz nich możemy zobaczyć jeszcze Mariusza Drężeka, Jacka Komana, Iwonę Bielską i Janusza Chabiora.

Klimatyczna i imitująca styl disco polo muzyka Paweła Lucewicza i Michała Nosowicza całkiem nieźle komponuje się z obrazem. Zdjęcia, scenografia, kostiumy i charakteryzacja prezentują się w prost rewelacyjnie ukazując ogrom starań, pracy i poświęconego czasu. Na to wszystko nakładają się jeszcze piosenki disco polo, które wbrew pozorom całkiem nieźle wybrzmiewają w produkcji. Warto także zwrócić uwagę na świetne efekty specjalne, które w końcu nie rażą w oczy i pięknie wyglądają.

Główną zaletą produkcji Bochniaka jest jej nowatorskość i bardzo luźne podejście do całej historii. My tak samo jak twórca musimy z dystansem mierzyć jego najnowszy film ponieważ tak na serio to się nie da. Cała ta zwariowana opowieść polega na abstrakcyjności, ironii i wielkim rozmachu. Mamy sceny niczym z rodeo, sentymentalne ujęcie na dziobie statku niczym z "Titanic'a" itp. Taki właśnie miał być ten film. Groza, komedia, musical, a do tego jeszcze trochę dramatu i obciachu. Wszystko jest na swoim miejscu dlatego też boli fakt, że nie każdy rozumie zamysł całej koncepcji.

"Disco Polo" będące pewnego rodzaju eksperymentem okazało się propozycją godną uwagi z powodu na jej nowatorskość i odwagę twórców. Moje negatywne nastawienie do produkcji tak naprawdę niczym nieuzasadnione okazało się błędne i prymitywne. Jak mądrzy ludzie mawiają "nie należy oceniać książki po okładce" co w tym wypadku rzeczywiście się sprawdza.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz