Snippet

Still Alice

Pani profesor odkrywa, że ​​cierpi na wczesne objawy Alzheimera.


gatunek: Dramat
produkcja: USA
reżyser: Richard Glatzer, Wash Westmoreland
scenariusz: Richard Glatzer, Wash Westmoreland
czas: 1 godz. 39 min.
muzyka: Ilan Eshkeri
zdjęcia: Denis Lenoir
rok produkcji: 2014
budżet: 4 miliony $
ocena: 7,5/10













 
Wciąż być sobą


Najnowszy film duetu Richarda Glatzer'a i Washa Westmoreland'a chciełem zobaczyć ze względu na Julianne Moore, ponieważ wiele się nasłuchałem o jej wspaniałej roli w tej produkcji. Jak wiadomo wszystko odciągnęło się w czasie, jednakże kiedy Moor dostała Złotego Globa za wcielenie się w postać z obrazu postanowiłem czym prędzej zapoznać się z dziełem reżyserów. Czy warto było?

Fabuła produkcji jest spokojna, intrygująca i bardzo sentymentalna. Ma nieskomplikowaną budowę przez co prezentuje się bardzo przystępnie i klarownie. Akcja filmu jest bardzo powolna i zrównoważona w wyniku czego ciężko jest nam natrafić na jakiś niespodziewany zwrot akcji, który mógłby drastycznie zmienić bieg obrazu. Wydarzenia przedstawiane na ekranie przykuwają oko i potrafią bez dwóch zdań zainteresować swoją treścią. Niestety trzeba przyznać, że większość wątków jest do przewidzenia, a sama historia niezbyt oryginalna.

Główną bohaterką jest oczywiście nie kto inny jak Julianne Moor, która dostarcza nam fenomenalnej roli chorej na Alzheimera pani profesor. Jest bardzo wiarygodna i przekonująca dzięki czemu jesteśmy w stanie bardzo szybko się z nią zżyć. Zaraz za Moor najlepiej plasuje się Kristen Stewart jako córka pierwszoplanowej postaci, która ciągle poszukuje swojego miejsca na ziemi. Aktorka świetnie radzi sobie ze swoją sylwetką i zaraz po głównej odtwórczyni jest najciekawszym punktem obrazu. O ile jeszcze w "Camp X-Ray" nie wszystko do końca układało się po jej myśli, tak teraz całość wypada bardzo dobrze. Gratulacje Kristen. Pokazałaś, że potrafisz grać. Alec Baldwin pomimo, że poprawnie portretuje kochającego męża i ojca nie sprawia wrażenia specjalnego wkładu w swoją rolę.


Łagodna i wprowadzająca nostalgię muzyka świetnie komponuje się ze spokojnym tonem opowieści pozwalając jej być poruszającą, a jednocześnie dramatyczną. Twórcy wynieśli postać Moor na pierwszy plan pozostawiając całą resztę w tyle. Jest to wyraźny znak, że skupiają się przede wszystkim na głównej bohaterce co oczywiście skutkuje zaniedbaniem całej reszty. Liczne wątki poboczne są jedynie zarysem co ostatecznie powoduje niedosyt.

Koncepcja reżyserów, skupia się na pojedynczej jednostce czyli postać Moor. Całkowicie porzucono koncepcję opowiedzenia historii poprzez używanie infantylnych porównań do wielu innych, podobnych przypadków schorzenia jak i uproszczenia efektów choroby do powszechnie znanych jej skutków. W efekcie twórcy wyszli z dobrego założenia dzięki czemu otrzymujemy wartościową historię bez zbędnego balastu. Nie ma użalania się nad bohaterką i tony zasmarkanych chusteczek. Jest wsparcie bliskich, które powinno być najważniejsze w takich sytuacjach, ponieważ dodaje odwagi by przejść przez tragedię wspólnie.

Obraz Richarda Glatzer'a i Washa Westmoreland'a jest bardzo minimalistyczny w swojej formie jednak ukazuje bogatą w treść historię z bardzo dobrym aktorstwem i niezwykle zajmującą fabułą. Film z pewnością nie zdobędzie większej aprobaty wśród widzów, jednakże możliwość utożsamienia się z pierwszoplanową postacią daje niezwykłą szansę zrozumienia choroby jak i dramatu ludzi, którzy na nią cierpią. Dlatego tak bardzo wymowne jest zakończenie produkcji pozostawiające nam pustkę i otępienie.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz