Snippet

Czarownica

Tytułowa Czarownica była niegdyś piękną i dobrą dziewczyną. Jej radosną młodość przerwała wojna, podczas której bohaterka z oddaniem broniła swojej ojczyzny. Jednak zdrada, której doświadczyła, zmieniła jej czyste serce w kamień... Żądna zemsty rzuca klątwę na Aurorę – nowonarodzoną córkę następcy tronu wrogiego królestwa.

gatunek: Familijny, Fantsy
produkcja: USA
reżyser: Robert Stromberg
scenariusz: Linda Woolverton
czas: 1 godz. 37 min.
muzyka: James Newton Howard
zdjęcia: Dean Semler
rok produkcji: 2014
budżet: 180 milionów $
ocena: 8,5/10








Urok magii


Ostatnimi czasy panuje moda na przerabianie słynnych baśni, nadawanie im nowej historii, przesłania, bazując na baśniowych postaciach. Dostajemy bohaterów z dzieciństwa w nowej, zmienionej wersji, odbiegającej znacznie od oryginału, lecz bardziej przybliżonej do świata rzeczywistego. Mieliśmy już "Królewnę Śnieżkę i Łowcę", "Hansela i Gretel Łowców czarownic", więc dlaczego nie czas na "prawdziwą" historię Diaboliny?

Kraina, nazywana w filmie Knieją jest idealnym potwierdzeniem na to, iż mamy do czynienia z baśnią. Wyimaginowany, przepiękny świat zachwyca swoją niesamowitością. Od razu chcemy się w nim znaleźć. Akcja filmu nie dzieje się tylko w Kniei. Mamy też sceny z ogromnego zamczyska jak i leśnej chatki trzech wróżek. Całe dzieło zamyka się w tych trzech miejscach.

Główna postać czyli Diabolina to niewinna, naiwna, niczego nieświadoma osóbka, mieszkanka Kniei, której historia towarzyszy nam przez cały czas. Odczuwamy jej radości, oświadczamy  tragedii i przemiany. Dostrzegamy iż niewiele trzeba aby zapoczątkować serię nieszczęść, która towarzyszy bohaterce prawie od początku. Nic nie rodzi się z niczego, także zło musi mieć gdzieś swoje korzenie. W roli czarownicy oglądamy fenomenalną Angelinę Jolie, która świetnie zagrała swoją postać. Oprócz tego mamy Elle Fanning w roli Śpiącej Królewny, która też wypada świetnie. Trzy niezdarne wróżki oraz książę Filip są pobocznymi postaciami. Na uwagę zasługują jednak Sam Riley (Diabol) oraz Sharlto Coplay (Stefan).

Scenariusz nie jest bynajmniej zawiły, ani skomplikowany. Czysty i klarowny, pozwalający opowieści nieść się lekko. Wszystko ma swój porządek. Akcja jest zróżnicowania, lecz wyraźnie widać zaznaczony punkt kulminacyjny. Nie jesteśmy w stanie się znudzić gdyż reżyser bardzo ciekawie opowiada historię, a my oczekujemy kolejnych wydarzeń z wypiekami na twarzy. Do tego uśmiech nie znika nam prawie w ogóle z twarzy, gdyż ciągle dzieje się coś zabawnego. Dubbing sprawuje się bez zarzutów. Jedyne do czego można się przyczepić to 3D, które przyciemnia obraz i jest mało wartościowe. Można spokojnie oglądnąć bez efektu trójwymiarowego.

Efekty specjalne są czarujące (szczególnie w Kniei) oraz spektakularne. Jak na produkcję dla dzieci mamy tu wiele przemocy jak i scen bitewnych oraz kilka efektownych scen w zwolnionym tempie. Dodają one dynamiczności, ale zarazem pokazują, iż czas bajek stricte dla dzieci oraz z mottem "...i żyli długo i szczęśliwie." przeminął. Został wyparty przez bardziej wartościowe produkcje.

Wniosek jest jeden. Jest to druga najlepsza produkcja Disney'a zaraz po "Alicji w Krainie Czarów", która jest zrobiona w sposób odbiegający od schematów. Nie daje nam infantylnej opowieści o dobru i złu. Jest to pełnowartościowa opowieść o zdradzie, żądzy i zemście, które raczej w baśniach nie występują, ale też i wielkiej miłości. Cieszy mnie to, iż jako produkcja dla nie najmłodszych pokazuje jakie życie jest naprawdę. Nie ma nieuzasadnionego zła tak jak i wrodzonego dobra. Świat nie jest czarno-biały w którym można łatwo odróżnić dobro od zła. Karmiąc dzieci taką papką, którą bardzo łatwo przyswajają  wyrządzamy im krzywdę, ponieważ kiedyś same zmierzą się z prawdziwym światem i bardzo boleśnie odczują, iż życie jest brutalne i całkiem nie fair (oczywiście małe dzieci potrzebują bardzo ogólnikowej charakterystyki świata, mówię tu o troszkę starszych dzieciach). Dlatego jak najbardziej polecam tę propozycję wszystkim, którzy uwielbiają się zagłębiać w świat magii. Duzi czy mali, obydwie te grupy były zadowolone z seansu tak jak i ja. Naprawdę nie żałuję wyprawy do kina.

P.S. Jeśli są osoby które nie lubią baśni to od razu mówię iż lepiej aby nie traciły czasu na seans chyba, że chcą zobaczyć Angelinę Jolie w innym wydaniu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz